15 kwietnia 2024

Dawid Tomala - mistrz olimpijski z Tokio zadebiutuje na Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup 2024

Jak forma? W jakim momencie cyklu treningowego się teraz znajdujesz?

– Jestem już w ostatniej fazie cyklu treningowego, czyli tzw. BPS-ie (Bezpośrednie Przygotowanie
Startowe). Niedługo zaczynają się Drużynowe Mistrzostwa Świata w Antalyi, które w tym momencie
są dla mnie najważniejsze. Staruję w parze z Kasią Zdziebło i teraz myślę przede wszystkim o tym
starcie, bo jest to nasza jedyna szansa na zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie. Wszystko, co
teraz robię jeśli chodzi o przygotowania jest temu podporządkowane. Został już tylko jeden mocny
trening w ostatnim tygodniu i wylatujemy do Turcji na obóz, żeby się zaaklimatyzować, a 21
kwietnia start.


Jak w tej chwili wygląda status kwalifikacji reprezentantów Polski na igrzyska olimpijskie w
Paryżu?

– W tym momencie indywidualne kwalifikacje olimpijskie mają tylko Kasia Zdziebło i Olga Chojecka,
a z mężczyzn nie ma jeszcze nikt. Ale sezon dopiero się dla nas zaczyna i nie było jeszcze okazji do
startów indywidualnych.


Czy Drużynowe Mistrzostwa Świata w Antalyi traktujesz jako etap przygotowań do Paryża, czy
jako pierwszy szczyt formy w tym sezonie?

– Jedno jest uzależnione od drugiego. Założyłem sobie, że w tym sezonie chcę dużo więcej startować
i właśnie poprzez starty budować formę. Chcę być bardzo mocny, żeby w Turcji móc dać z siebie
wszystko. Dodatkowo motywuje mnie fakt, że nie startuję tam tylko dla siebie, ale także dla drugiej
osoby z pary, czyli dla Kasi. I to na pewno jest bodziec, który daje dużego kopa, żeby się jak najlepiej
zaprezentować. Zależy mi też oczywiście na tym, żeby zrobić dla nas minimum olimpijskie na
sztafetę, a później skupić się na startach indywidualnych na 20 km.


3. edycja mityngu Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup odbędzie się 5 maja na nowej, szybkiej
trasie łączącej Teatr Narodowy i Plac Piłsudskiego. Jak podchodzisz do tego startu?

– To będzie mój kolejny ważny start po Drużynowych Mistrzostwach Świata. I w Warszawie planuję
bić się o jak najlepszy rezultat i ewentualne minimum do Paryża. Wiem, że na zaproszenie Roberta
Korzeniowskiego na mityng przyjedzie czołówka zawodniczek i zawodników ze świata. To świetnie,
bo im nas będzie więcej, tym wyniki mają szanse być lepsze, bo w peletonie naprawdę jest siła.

– Będzie to mój debiut w roli zawodnika na Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup, z czego się bardzo
cieszę. W ubiegłym roku był dla mnie ciężki czas, wracałem dopiero do siebie po covidzie i mój udział
w wydarzeniu ograniczył się tylko do roli komentatora.

 

5 maja to niedziela, koniec długiego weekendu, więc można spodziewać się wielu widzów. Lubisz
startować słysząc głośny doping kibiców?

– Tak bliska obecność wielu kibiców może dać ogromną motywację i wsparcie dla zawodnika. To
oczywiście pomaga, ale tak naprawdę podczas rywalizacji tak mocno skupiam się na swojej pracy i
na tym, co robię w danym momencie, że ten doping jest stłumiony, słyszę go z oddali, jakbym był w
tunelu. Ale na końcówce dystansu, kiedy mocno czuje się już zmęczenie, doping potrafi naprawdę
dodać skrzydeł i można wykrzesać z siebie dodatkowe pokłady mocy.

– Świetnie, że podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup będzie okazja wyjść tak bezpośrednio do
ludzi z naszą konkurencją, która nie jest może bardzo popularna, ale za to mamy w niej naprawdę
duże osiągnięcia i chwalmy się tym! Bardzo dobrze, że mityng rozegrany zostanie w tak
reprezentacyjnym miejscu w Warszawie. Liczę na to, że przyjdzie jak najwięcej kibiców i swoim
dopingiem pomogą nam w uzyskaniu jak najlepszych rezultatów.


Tytułu mistrza olimpijskiego na 50 km na pewno w Paryżu nie obronisz, bo tego dystansu na
igrzyskach już nie będzie. Ale będzie oczywiście szansa startu na innych dystansach. Czy swoją
dalszą karierę uzależniasz jakoś od wyników, jakie osiągniesz w Paryżu?

– Jeszcze przed startem w Tokio zakładałem sobie, że chciałbym zakończyć karierę sportową startem
na igrzyskach w Los Angeles w 2028 roku. To nadal jest moje marzenie. Oczywiście, jeśli nie będę się
czuł na siłach, żeby rywalizować z najlepszymi, to na pewno nie będę tego robił przez tak długi czas.
Ale dopóki mam zdrowie, sprawia mi to radość i czuję, że mogę dalej być w czołówce światowej, to
będę startował, bo ważne jest, żeby robić w życiu to, co się kocha.


Jak byś zachęcił do przyjścia na mityng i kibicowania podczas Korzeniowski Warsaw Race Walking Cup?

– Przede wszystkim ważne jest, żeby ludzie zobaczyli z jaką prędkością my chodzimy. Relacja
telewizyjna nigdy nie odda tego, jak szybko poruszają się zawodnicy, jakie to jest tempo. Kiedy
spotykam się z dziećmi, młodzieżą, ale też dorosłymi i idę tempem startowym, wtedy są zdziwieni,
jak duża jest to prędkość. Bardzo wszystkim zachęcam do przyjścia na mityng i oglądania na żywo
najlepszych chodziarzy na świecie, bo tak bliski kontakt z rywalizacją sportową na najwyższym
poziomie to naprawdę rzadkość.

 

Social media

Menu

Kontakt

 Partner strategiczny: WeNet

© 2024 All rights reserved